czwartek, 17 listopada 2011

„Nowe Życie” bez alkoholu

Mieleckie Stowarzyszenie Trzeźwościowe „Nowe Życie” pomaga uzależnionym od alkoholu, wspiera współuzależnionych oraz walczy z niszczycielską siłą alkoholizmu. Opowiada o tym prezes stowarzyszenia Bogdan Kołacz.

- Od jak dawna działa mieleckie Stowarzyszenie Trzeźwościowe?
- 9 września 1997 odbyło się pierwsze zebranie, na którym podjęto decyzję o utworzeniu naszego stowarzyszenia. Natomiast już 20 października miała miejsce rejestracja organizacji w sądzie. Postanowiliśmy za pomocą mechanizmów prawnych, czyli ustawy o stowarzyszeniach, pozyskać fundusze na wspomaganie działalności typowo leczniczych dla uzależnionych oraz współuzależnionych. Od tego czasu aktywnie włączyliśmy się w walkę z alkoholizmem. W przyszłym roku będziemy obchodzić jubileusz 15- lecia.

- Ilu członków obecnie zrzesza organizacja?
- Na dzień dzisiejszy stowarzyszenie liczy 120 osób. Jednak ta liczba się często zmienia. Część osób odchodzi z przyczyn naturalnych, część rezygnuje z działalności, z drugiej strony wpisują się nowe. Do stowarzyszenia należą nie tylko osoby uzależnione od alkoholu, ale również ich rodziny oraz sympatycy, ludzie, którzy rozumieją ten problem i chcą pomóc.

- Na czym dokładnie polega Państwa praca?
- Priorytetem naszych działań jest ochrona i promocja zdrowia oraz pomoc społeczna rodzinom i osobom w trudnej sytuacji życiowej. Przeciwdziałamy patologiom społecznym. Promujemy postawy społeczne wpływające na rozwój umiejętności, dbanie o zdrowie i trzeźwość. Otaczamy opieką chorych, którzy ukończyli terapię specjalistyczną i często nie wiedzą, co dalej. Osoby, które miały długotrwały okres picia, po czasie abstynencji napotykają te same, co wcześniej trudności życiowe, np. brak mieszkania, pieniędzy, zniszczone relacje rodzinne, które często prowadzą do rozwodów. Takim ludziom potrzebne jest wsparcie, szczególnie od tych, którzy mieli podobne doświadczenia. Dlatego stowarzyszenie organizuje grupy wsparcia dla tych, którzy chcą zdrowieć i nie mówię tu tylko o uzależnionych. Zależy nam również na pomaganiu współuzależnionym.

- Czyli alkoholizm to choroba, która dotyka nie tylko uzależnionego?

- Osoby, które bezpośrednio żyją z uzależnionym od alkoholu, często nabywają cechy nieprzystosowania społecznego. Cierpią, kiedy alkoholik pije, a gdy tego nie robi, to denerwują się i cierpią, że kiedyś zacznie znowu pić. Takie osoby żyją w ciągłym napięciu. Ich zachowanie przekłada się na funkcjonowanie całej rodzinny. Współuzależnieni również wymagają szeroko pojętej pomocy.

- Jakie działania podejmuje stowarzyszenie?
 - Wprowadzamy różne programy profilaktyczne, informacyjne i psychologiczne, szczególnie dla młodzieży oraz grup podwyższonego ryzyka. Zorganizowaliśmy stały punkt konsultacyjny, w którym bezpłatnie można zasięgnąć porad m.in. prawnika, pedagoga, psychologa, czy terapeuty zajmującego się problemami m.in. uzależnień. Takie punkty konsultacyjne na pewno prowadzi także Poradnia Specjalistyczna „Arka” oraz Powiatowe Centrum Pomocy Rodziny. Nasze stowarzyszenie współpracuje z trzema grupami Anonimowych Alkoholików, które działają na terenie Mielca oraz z Ośrodkiem Terapii Uzależnień od Alkoholu i Współuzależnienia pod dyrekcją Leszka Piaseckiego. Działamy w symbiozie z Gminną Komisją do Rozwiązywanie Problemów Alkoholowych. Dużą pomoc okazuje nam wiceprezydent Bogdan Bienek oraz Jolanta Markowska-Rzeźnik.

 - Organizujecie różne inicjatywy, jak są odbierane?

- W ciągu roku m.in. organizujemy ok. 5 obozów terapeutycznych dla osób uzależnionych oraz współuzależnionych, w tym dla dzieci. Bierzemy udział w Ogólnopolskich Spotkaniach Trzeźwościowych, organizowanych w Częstochowie oraz Licheniu. Od 7 lat organizujemy Turniej Strzelecki o Puchar Prezesa Stowarzyszenia Trzeźwościowego Nowe Życie. Tego typu działania są bardzo pozytywnie oceniane. Pomagają w integracji, w zniwelowaniu poczucia wstydu i izolacji, które towarzyszy alkoholikom i ich rodzinom. Od 3 lat prowadzimy także ciekawą akcję: Bezalkoholowe Sylwestry Rodzinne.

- Skąd pomysł na takie przedsięwzięcie?
- Na początku mieliśmy pewne obawy, gdyż ludzie z problemami alkoholowymi wstydzili się swojego, „innego” spędzania sylwestra. Dlatego zaproponowaliśmy taką formułę dla wszystkich mieszkańców Mielca. Każdy może skorzystać z zabawy sylwestrowej bez alkoholu, nie ważne czy ma z nim problem, czy nie. Pomysł bardzo się spodobał. Na pierwszym sylwestrze było aż 138 osób, także dzieci, które miały osobny stolik. W tym roku organizujemy już 3 taką rodzinną uroczystość. Dzięki przychylności byłego dyrektora oraz obecnej dyrekcji Szkoły Podstawowej nr 13 w Mielcu, mamy zarezerwowaną stałą lokalizację. Zachęcam wszystkich mielczan do takiego, alternatywnego spędzenia sylwestra, bez alkoholu.

- Czy alkoholizm, to duży problem w Mielcu?
- To jest bardzo duży problem. Zauważamy niepokojący wzrost alkoholizmu w kierunku młodszych grup oraz co najgorsze, wzrost w kierunku kobiet i dziewcząt. Zmieniła się struktura picia. Mniej się pije twardych alkoholi, czyli wódki, a skalę uzależnienia napędza piwo. Poprzez powszechną reklamę, przyzwolenie społeczne, wzrasta przekonanie, że piwo to nie napój alkoholowy tylko chłodzący, dodatkowo integrujący. Młode osoby nie uważają się za uzależnione, nawet kiedy piją po 5 piw dziennie. Proces ten postępuje. Piwo jest za łatwo dostępne, szybko uzależnia. Człowiek błyskawicznie wchodzi w druga fazę i potrzebuje mocniejszego trunku. Specjalista Terapii Uzależnień Leszek Piasecki przeprowadził badania w mieleckich gimnazjach. Okazało się, że 65% gimnazjalistów miało kontakt z alkoholem, w tym przeważająca grupa dziewcząt. Problem alkoholizmu istnieje cały czas.

- Jak Pan uważa, co jest tego główną przyczyną?
- Przyczyn jest wiele. Obecna sytuacja, duże bezrobocie, powoduje, że ludzie częściej topią smutki w alkoholu. Problem coraz bardziej się nasila. Sama struktura zatrudnienia odgrywa tu ważną rolę. Często kobiety nie mają pracy, spędzają dużo czasu w domu i sięgają po alkohol. Brakuje też kontaktu, kontroli nad dziećmi, bo rodzice, np. długo pracują. Spadła sprawcza rola pedagogów i wychowawców. Młodzież nie liczy się z ich zdaniem, opinią. Nagminnie mają miejsce sytuacje, że na lekcje uczniowie przychodzą pod wpływem alkoholu. Zmierza to w złym kierunku, trzeba szukać alternatywy.

 Rozmawiała MK

źródło: hej.mielec.pl

sobota, 5 listopada 2011

Stowarzyszenie „Nowe Zycie” chce witać Nowy Rok bez alkoholu

Kolejny raz w Mielcu może odbyć się wyjątkowy sylwester.

 - To będzie  już trzeci bezalkoholowy rodzinny Bal Sylwestrowy w Mielcu organizowany przez Stowarzyszenie "Nowe Życie" i Poradnię Specjalistyczną "Arka" przy współudziale Gminy Miejskiej Mielec. W poprzednim balu uczestniczyła rekordowa ilość uczestników 142 osoby świadczy o dużym zapotrzebowaniu na imprezy o takim właśnie charakterze – przekazuje Bogusław Kołacz prezes Stowarzyszenia „Nowe Zycie”.

Zapewnia, że taki bal niczym nie różni się od zwykłych, komercyjnych, z wyjątkiem oczywiście faktu, że nie będzie na nim alkoholu. - Na uczestników balu będą czekały liczne atrakcje, konkursy i wybór króla i królowej balu. O północy przewiduje się pokaz sztucznych ogni i a życzenia pary będą wysyłały za pomocą kolorowych balonów na ciepłe powietrze jako symboliczne światełko do nieba. Dyrektor Szkoły Podstawowej numer 13, gdzie bal się odbędzie, Teresa Lechocińska- Ciupa również mocno zaangażowała się w organizację balu. Podtrzymuje ona dobrą tradycję, którą rozpoczął poprzedni dyrektor, a obecny wicestarosta Andrzej Bryła. Za co składamy im gorące podziękowania. Bal będzie miał charakter rodzinny i również dla najmłodszych przewidywane są atrakcje w trakcie trwania balu. Wzorem ubiegłorocznej imprezy spośród uczestników zostanie  wylosowana atrakcyjna nagroda - niespodzianka. Uczestników balu bawił będzie zespół muzyczny "VIVO" – relacjonuje Bogusław Kołacz.

Bal adresowany jest  do wszystkich, którzy akceptują idee imprez bezalkoholowych. - I mamy nadzieję, że wzorem lat ubiegłych na balu będą gościć całe rodziny, a imprezy te na trwałe wpiszą się w kalendarz imprez na cały rok – dodaje prezes stowarzyszenia Bogusław Kołacz.
- Moim zdaniem warto wspomnieć i wyjaśnić jaka jest idea takiego balu. Otóż przy spadającej obyczajowości spotkań towarzyskich i braku pomysłu na imprezy masowe, jest to całkiem ciekawa inicjatywa, a zainteresowanie potwierdza potrzebę takich imprez. Niektórzy filozofowie twierdzą, że „człowiek to istota bawiąca się”. Każdy potrzebuje rozrywki i jakiejś formy relaksu. Sylwester jest jedną z wielu do tego okazją  -komentuje prezes "Arki", ks. Antoni Mulka. - Organizując taki bal dajemy, co prawda małej, w skali miasta, grupie, możliwość trzeźwej i ciekawie zorganizowanej rozrywki. Jest to jakby ziarno które później owocuje na innych podobnych zabawach. Osoby te przenoszą wzorce, a są tam też osoby młode, które zaszczepiają w środowisku godziwą zabawę na trzeźwo. Z obserwacji ubiegłych lat można wnioskować, że zwykłe pokazy sztucznych ogni, chyba już nie cieszą się aż tak wielką popularnością, a dodatkowo są tylko okazją do niezbyt zorganizowanej zabawy, często pod wpływem alkoholu. Szczególnie młody człowiek, który uczy się przez naśladownictwo, potrzebuje zobaczyć, a nawet przeżyć taki bal, by zapraszając innych na osiemnastki, wesela, czy inne chociażby szkolne i akademickie zabawy, umiał odpowiednio zorganizować, a nawet czasem poprowadzić, tak to spotkanie by nie trzeba było być pod wpływem alkoholu, i móc przeżywać radość i relaks, zamiast wstydu i zdenerwowania postawami innych – dodaje.

źródło: hej.mielec.pl