Mieleckie Stowarzyszenie Trzeźwościowe
„Nowe Życie” pomaga uzależnionym od alkoholu, wspiera
współuzależnionych oraz walczy z niszczycielską siłą alkoholizmu.
Opowiada o tym prezes stowarzyszenia Bogdan Kołacz.
- Od jak dawna działa mieleckie Stowarzyszenie Trzeźwościowe?
- 9 września 1997 odbyło się pierwsze zebranie, na którym podjęto
decyzję o utworzeniu naszego stowarzyszenia. Natomiast już 20
października miała miejsce rejestracja organizacji w sądzie.
Postanowiliśmy za pomocą mechanizmów prawnych, czyli ustawy o
stowarzyszeniach, pozyskać fundusze na wspomaganie działalności typowo
leczniczych dla uzależnionych oraz współuzależnionych. Od tego czasu
aktywnie włączyliśmy się w walkę z alkoholizmem. W przyszłym roku
będziemy obchodzić jubileusz 15- lecia.
- Ilu członków obecnie zrzesza organizacja?
- Na dzień dzisiejszy stowarzyszenie liczy 120 osób. Jednak ta liczba
się często zmienia. Część osób odchodzi z przyczyn naturalnych, część
rezygnuje z działalności, z drugiej strony wpisują się nowe. Do
stowarzyszenia należą nie tylko osoby uzależnione od alkoholu, ale
również ich rodziny oraz sympatycy, ludzie, którzy rozumieją ten problem
i chcą pomóc.
- Na czym dokładnie polega Państwa praca?
- Priorytetem naszych działań jest ochrona i promocja zdrowia oraz pomoc
społeczna rodzinom i osobom w trudnej sytuacji życiowej.
Przeciwdziałamy patologiom społecznym. Promujemy postawy społeczne
wpływające na rozwój umiejętności, dbanie o zdrowie i trzeźwość.
Otaczamy opieką chorych, którzy ukończyli terapię specjalistyczną i
często nie wiedzą, co dalej. Osoby, które miały długotrwały okres picia,
po czasie abstynencji napotykają te same, co wcześniej trudności
życiowe, np. brak mieszkania, pieniędzy, zniszczone relacje rodzinne,
które często prowadzą do rozwodów. Takim ludziom potrzebne jest
wsparcie, szczególnie od tych, którzy mieli podobne doświadczenia.
Dlatego stowarzyszenie organizuje grupy wsparcia dla tych, którzy chcą
zdrowieć i nie mówię tu tylko o uzależnionych. Zależy nam również na
pomaganiu współuzależnionym.
- Czyli alkoholizm to choroba, która dotyka nie tylko uzależnionego?
- Osoby, które bezpośrednio żyją z uzależnionym od alkoholu, często
nabywają cechy nieprzystosowania społecznego. Cierpią, kiedy alkoholik
pije, a gdy tego nie robi, to denerwują się i cierpią, że kiedyś zacznie
znowu pić. Takie osoby żyją w ciągłym napięciu. Ich zachowanie
przekłada się na funkcjonowanie całej rodzinny. Współuzależnieni również
wymagają szeroko pojętej pomocy.
- Jakie działania podejmuje stowarzyszenie?
- Wprowadzamy różne programy profilaktyczne, informacyjne i
psychologiczne, szczególnie dla młodzieży oraz grup podwyższonego
ryzyka. Zorganizowaliśmy stały punkt konsultacyjny, w którym bezpłatnie
można zasięgnąć porad m.in. prawnika, pedagoga, psychologa, czy
terapeuty zajmującego się problemami m.in. uzależnień. Takie punkty
konsultacyjne na pewno prowadzi także Poradnia Specjalistyczna „Arka”
oraz Powiatowe Centrum Pomocy Rodziny. Nasze stowarzyszenie współpracuje
z trzema grupami Anonimowych Alkoholików, które działają na terenie
Mielca oraz z Ośrodkiem Terapii Uzależnień od Alkoholu i
Współuzależnienia pod dyrekcją Leszka Piaseckiego. Działamy w symbiozie z
Gminną Komisją do Rozwiązywanie Problemów Alkoholowych. Dużą pomoc
okazuje nam wiceprezydent Bogdan Bienek oraz Jolanta Markowska-Rzeźnik.
- Organizujecie różne inicjatywy, jak są odbierane?
- W ciągu roku m.in. organizujemy ok. 5 obozów terapeutycznych dla osób
uzależnionych oraz współuzależnionych, w tym dla dzieci. Bierzemy udział
w Ogólnopolskich Spotkaniach Trzeźwościowych, organizowanych w
Częstochowie oraz Licheniu. Od 7 lat organizujemy Turniej Strzelecki o
Puchar Prezesa Stowarzyszenia Trzeźwościowego Nowe Życie. Tego typu
działania są bardzo pozytywnie oceniane. Pomagają w integracji, w
zniwelowaniu poczucia wstydu i izolacji, które towarzyszy alkoholikom i
ich rodzinom. Od 3 lat prowadzimy także ciekawą akcję: Bezalkoholowe
Sylwestry Rodzinne.
- Skąd pomysł na takie przedsięwzięcie?
- Na początku mieliśmy pewne obawy, gdyż ludzie z problemami
alkoholowymi wstydzili się swojego, „innego” spędzania sylwestra.
Dlatego zaproponowaliśmy taką formułę dla wszystkich mieszkańców Mielca.
Każdy może skorzystać z zabawy sylwestrowej bez alkoholu, nie ważne czy
ma z nim problem, czy nie. Pomysł bardzo się spodobał. Na pierwszym
sylwestrze było aż 138 osób, także dzieci, które miały osobny stolik. W
tym roku organizujemy już 3 taką rodzinną uroczystość. Dzięki
przychylności byłego dyrektora oraz obecnej dyrekcji Szkoły Podstawowej
nr 13 w Mielcu, mamy zarezerwowaną stałą lokalizację. Zachęcam
wszystkich mielczan do takiego, alternatywnego spędzenia sylwestra, bez
alkoholu.
- Czy alkoholizm, to duży problem w Mielcu?
- To jest bardzo duży problem. Zauważamy niepokojący wzrost alkoholizmu w
kierunku młodszych grup oraz co najgorsze, wzrost w kierunku kobiet i
dziewcząt. Zmieniła się struktura picia. Mniej się pije twardych
alkoholi, czyli wódki, a skalę uzależnienia napędza piwo. Poprzez
powszechną reklamę, przyzwolenie społeczne, wzrasta przekonanie, że piwo
to nie napój alkoholowy tylko chłodzący, dodatkowo integrujący. Młode
osoby nie uważają się za uzależnione, nawet kiedy piją po 5 piw
dziennie. Proces ten postępuje. Piwo jest za łatwo dostępne, szybko
uzależnia. Człowiek błyskawicznie wchodzi w druga fazę i potrzebuje
mocniejszego trunku. Specjalista Terapii Uzależnień Leszek Piasecki
przeprowadził badania w mieleckich gimnazjach. Okazało się, że 65%
gimnazjalistów miało kontakt z alkoholem, w tym przeważająca grupa
dziewcząt. Problem alkoholizmu istnieje cały czas.
- Jak Pan uważa, co jest tego główną przyczyną?
- Przyczyn jest wiele. Obecna sytuacja, duże bezrobocie, powoduje, że
ludzie częściej topią smutki w alkoholu. Problem coraz bardziej się
nasila. Sama struktura zatrudnienia odgrywa tu ważną rolę. Często
kobiety nie mają pracy, spędzają dużo czasu w domu i sięgają po alkohol.
Brakuje też kontaktu, kontroli nad dziećmi, bo rodzice, np. długo
pracują. Spadła sprawcza rola pedagogów i wychowawców. Młodzież nie
liczy się z ich zdaniem, opinią. Nagminnie mają miejsce sytuacje, że na
lekcje uczniowie przychodzą pod wpływem alkoholu. Zmierza to w złym
kierunku, trzeba szukać alternatywy.
Rozmawiała MK
źródło: hej.mielec.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz